Nie znam się na horrorach i nie jestem ich fanką, więc jak dla mnie żaden film nie jest nigdy "za mało straszny". Ten mi się podobał, bo świetny jest przede wszystkim wątek rozprawy sądowej - zdecydowanie moje klimaty. Opowieść wciąga i porusza, a mnie jako wierzącej te kilka scen z opętaniem wystarczyło, by się nieźle przerazić. Kiedy obudziłam się w środku nocy, bałam się, że to 3.00 i że coś się stanie:) Takie historie dają bardziej do myślenia niż jakiekolwiek pogadanki księży nt. "zagrożeń duchowych" czy szatana.